środa, 27 grudnia 2023

Filozofia ognia

Filozofia ognia 

Chłodne buty - takie jakie lubię wieczorami - w towarzystwie ogni ogniska - tak gorących, pozwalają poczuć kontrasty, tańczących dzikie tango z rasowymi partnerami - ale tylko z plemienia ognia. Ciepło, które ulatuje do góry i zimno, które opada. Ciepło, które uskrzydla i zimno, co uziemia. Buty chłodne trzymają mnie przy ziemi. Tam gdzie ciało moje styka się z nią, bym mógł poznawać. Być bliżej pozwala poznać. Tylko z bliska wchodząc do kogoś duszy na kawę - poznasz anioła lub chuja. Ale żaden nie odpowie za to poznanie. Robisz to na własną odpowiedzialność.
W obliczu postrzegania, gdzie wartości mają antywartości, kiedy świat fizyczny jest głównie dualistyczny z pułapami odległości między przeciwnymi wartościami musimy godzić się na dwulicowy świat. Między plusem a minusem. Jasnością a ciemnością. Ciepłem a zimnem. Mokrym i suchym. Ostrym i tępym. Małym i dużym. Dalekim i bliskim. Gdzie w tym wszystkim brakuje "bardzo i wcale"? Jakby spoiwa każdego dualizmu wartości. Nigdzie!
Ogień płonie. Drewno trzeszczy, pęka, wypuszcza iskry w eter okolicznego powietrza, których żywotność jest tak długa, jak istnienie człowieka na skali czasu planety, a co dopiero kosmosu. Tak bardzo krótkie. Zdanie to jednak ukazujące jest marność, a nie wzloty iskier, jakby tylko jednostronne rozumowanie, krytycyzm bezlitosny. Dodać wiec dla równowagi budując kontrast, który chociaż wygląda na sprawiedliwy, warto powiedzieć, że świecą piękną czerwienia wpadającą w orange i fruną nawet kilka metrów na ognistym paliwie, jak kometa, a gdy się spalają, to szarzeją jak staruszki, by zgasnąć całkiem i upaść. By umrzeć na wzór człowieka, który przecież tez się wypala. Iskry mogą żyć dłużej, ale potrzebują oddechu ludzkiego, albo szalonego lekkiego, ale zmiennego w kierunku Zefira, co natchnął by żar czasem istnienia.
Białe i czarne niby odmienne, a tak bliskie sobie kolory. Poprzez pojęcia jasności i ciemności są swoimi przeciwieństwami. Nic tak wyraźnie nie widać, jak czarne na białym szczególnie w druku, to dlatego gazety i papirusy były białe lub lekko żółtawe, ale zasadniczo jaśniejsze od farby drukarskiej i tej używanej do pisania hieroglifów.. Ale w naturze niewiele jest bieli i czerni które razem obcują, jak dobre rodzeństwo. Zawsze z ruchem jesteśmy jednocześnie dalej i bliżej. Możemy być bliżej ognia a dalej od domu. Bliżej prawdy pobytu przy ogniu, ale też odległości od domu. A dom jest dalej od ognia niż my. W domu jest cieplej niż na dworze. Koło ogniska jest cieplej jak w domu. Reaktywność i relatywizm - perspektywa - to zasada natury i relacji. To ciągle zmieniające się wartości relacji.
Tu się tylko pali ognisko, a tam... W kosmosie płonie cala materia gwiazd i tylko Bóg mógłby usmażyć sobie nad tymi gwiazdami, galaktykami kiełbasę - my ludzie nie żyjemy spektakularnie, też smażymy, ale nad zabijanym i spalanym drewnem. Tutaj każdy może tak smażyć. Więc smażenie kiełbasy to profanum. Kawał wydarty świni z trzewiów i kawały wydarte drzewcu z trzewi czyni rytuał. Można rzec ognisko trzewiowe. 

Mówią ze kosmos to mózg Boga. Dziwne byłoby jakbysmy we własnej głowie próbowali na elektryce synaps usmażyć kiełbasę.
A czym wtedy są ludzie ? Robakami? Wirusami? Bakteriami? 
Może wszami? Tylko czekać aż jakąś jebana kometa pierdolnie ich w tym chorym pędzie i tańcu instynktów zaspokojenia.
Kto przepadł głodny a kto zaspokojony było by najważniejsze, a kogo to tak naprawdę obchodzi? Nikogo!
Ani człowieka, który przemija i odchodzi. Ani Boga, bo zna to na pamięć jeszcze z czasów dzieciństwa. Czego już z racji wieku nie odświeża.

Odswiezyłem za to ja. Ogień dogasa. Buty się zagrzały. Wracam do stanu ważkości. Do tego gówna, co je zjadam i ono mnie zjada w nierównej walce kolosa z Dawidem. Dawidem nieżydem, czyli Gojem. Wygrałem. Wygrałem pięć minut zanim drugie guano  nadejdzie by mnie zeżreć. Ono się nigdy nie kończy. To taka główną zasada życia. Jakby jedenaste przykazanie - Będziesz gówno żywota jadł. Jadłem i jadłem. Pewnie jem teraz i będę jadł jutro. A nawet dzień przed śmiercią. Jedynie martwy jeść przestanę. Martwy sam staną się gównem. Juz nie ja a gówno. Gówno zawsze zwycięża.


Autor: Dawid Daniel Rzeszutek 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz